BLOG
Zdrowie i prokrastynacja
Wiosna mnie mocno osaczyła. Zmęczenie, zniechęcenie, brak sensu i ogromne poczucie bezradności. A przy okazji lista rzeczy do zrobienia, która rozrasta się coraz bardziej. Sunę na oparach.
Zaczęłam się zastanawiać czy to faktycznie zmęczenie czy też prokrastynacja.
To bardzo ważny i wielowarstwowy temat. Prokrastynacja w kontekście zdrowia jest jednym z największych paradoksów naszego życia – wszyscy wiemy, że zdrowie jest fundamentem, a mimo to odkładamy dbanie o nie na później. Skoro chodzi o rzeczy, które są dla nas dobre, to dlaczego wciąż szukamy wymówek?
Prokrastynacja to nie brak silnej woli, lecz głęboki mechanizm psychologiczny, wynikający z kilku czynników: brak natychmiastowych konsekwencji – bo jeśli nie zjem dziś zdrowego śniadania, to przecież nie poczuję się od razu źle. Jeśli nie pójdę na spacer, nic się wielkiego nie stanie. Nasz mózg jest zaprogramowany tak, by unikać natychmiastowego dyskomfortu, a zdrowe nawyki wymagają wysiłku tu i teraz.
przyzwyczajenie do szybkich rozwiązań – Ból? Wezmę tabletkę. Zmęczenie? Kawa. Zły nastrój? Czekolada. Jak ja to znam.
Zdrowie wydaje się łatwo „zarządzalne” poprzez doraźne środki, co sprawia, że odsuwamy prawdziwą przyczynę problemów na dalszy plan.
Nadzieja, że „jakoś to będzie” – to bardzo częste przekonanie: „Jeszcze wytrzymam”, „Nie jest tak źle”, „Jestem silna, dam radę”. Problem w tym, że organizm nie pracuje w nieskończoność na rezerwach, a ignorowanie objawów kończy się nagłym kryzysem.
lęk przed zmianą – zmiana stylu życia wymaga wyjścia ze strefy komfortu. A przecież wygodniej jest zostać w tym, co znane – nawet jeśli wiemy, że to nas niszczy. Te pytania: „A jak znowu się nie uda”, „A jeśli źle to zrobię?”, „A co jeśli tylko zmarnuję czas?”. No i kroczące za tym poczucie porażki. A żadna z nas nie chce czuć się przegrana…
No i wszechobecny syndrom „przecież teraz nie mam czasu”
Bardzo często prokrastynacja zdrowia jest związana z przekonaniem, że najpierw trzeba osiągnąć pewien poziom stabilności, sukcesu, czy zamknąć ważne projekty. Przekładamy zdrowie, bo myślimy:
„Najpierw skończę ten projekt, potem się zajmę sobą.”
„Teraz mam zbyt dużo na głowie, nie mogę sobie pozwolić na odpoczynek.”
„Zrobię badania po wakacjach / po zakończeniu ważnego etapu w pracy / po tym, jak dzieci podrosną.”
Tymczasem zdrowie nie działa na zasadzie „poczekam, aż będziesz miała czas”. Organizm ma swoje granice i jeśli je ignorujemy, w końcu zmusi nas do zatrzymania – często w najmniej dogodnym momencie.
Kiedy myślimy o pieniądzach, zwykle dostrzegamy wartość inwestowania – rozumiemy, że jeśli włożymy pieniądze w rozwój biznesu, to później będą się one zwracać. Natomiast zdrowie często traktujemy jak coś, co „powinno działać samo z siebie”, dopóki się nie popsuje. Już Kochanowski pisał:
„szlachetne zdrowie
nikt się nie dowie
jako smakujesz
aż się zepsujesz”.
A prawda jest brutalna: zdrowie jest najlepszą inwestycją w naszą przyszłość, karierę i życie. Bez energii, koncentracji, dobrego samopoczucia i sprawności fizycznej nawet największe sukcesy tracą sens.
Odpowiedź sobie szczerze, co się dzieje z zepsutymi rzeczami w obecnym świecie?
Kiedy zdrowie zaczyna szwankować:zmniejsza się nasza efektywność w pracy;
trudniej zarządzać stresem, pojawiają się błędy, napięcie, konflikty;
zaczynamy funkcjonować na „awaryjnym trybie”, wypalając resztki sił;
leczenie kosztuje nas dużo więcej – nie tylko finansowo, ale emocjonalnie i czasowo.
Co zatem zrobić, żeby przełamać prokrastynację zdrowia? ważna jest zmiana myślenia: potraktowanie dbania o zdrowie jako codziennej rutyny, profilaktyka
małe kroki – wielkie efekty. Nie musisz zmieniać całego życia od razu. Wystarczy 10 minut ruchu, jedna szklanka ciepłej wody rano, świadomy oddech przed snem.
potraktowanie zdrowia jako elementu strategii sukcesu. Jeśli myślisz o rozwoju zawodowym, osobistym weź pod uwagę, że bez zdrowia ten rozwój będzie w pewnym momencie niemożliwy.
przypomnienie o konsekwencjach. Zadaj sobie pytanie: Co się stanie, jeśli nadal będę ignorować sygnały ciała? Czy moje przyszłe ja będzie wdzięczne za te decyzje? I pozwól sobie na szczerość.
zmiana nawyków przez świadomą decyzję
Działaj teraz, nie czekaj na „idealny moment”. On nigdy nie nadejdzie.
Rób z dbania o zdrowie rytuał, nie obowiązek. Zamiast myśleć „muszę iść na spacer”, pomyśl „chcę zadbać o swoje ciało”.
Ogranicz bodźce, które odciągają cię od zdrowych decyzji. Jeśli lodówka jest pełna przetworzonego jedzenia, wybór zdrowych posiłków będzie trudniejszy.
I tak sobie myślę, a nawet głęboko w to wierzę, że zawsze mamy wybór – czy inwestujemy w swoje zdrowie świadomie, czy czekamy, aż organizm sam nas zatrzyma. Pytanie brzmi: Czy chcesz działać TERAZ, kiedy masz wybór, czy dopiero wtedy, gdy zdrowie stanie się Twoim największym ograniczeniem?
Zadbane zdrowie daje wolność – wolność wyboru, wolność zarabiania, wolność życia bez bólu i ograniczeń. Jeśli masz cele, plany, marzenia – to właśnie zdrowie jest tym, co pozwoli ci je realizować bez przeszkód.
Jeśli doczytałaś aż do tego momentu to bardzo Ci dziękuję. Może pijąc kawę lub świadomie zwalniając tempo poczujesz, że masz ochotę na rozmowę.
Zapraszam Cię. To naprawdę pomaga.
https://calendly.com/kobiecaprawda/rozmowa-o-twojej-mapie-rownowagi

Nadęty temat
Chcesz jeść zdrowiej, wprowadzać więcej warzyw i strączków do swojej diety, ale… czujesz, że Twój brzuch mówi „stop”?
Nie jesteś sama! Wiele kobiet, które chcą zmienić swój sposób odżywiania na bardziej roślinny, napotyka na ten sam problem: wzdęcia, uczucie ciężkości, a nawet dyskomfort po posiłkach.
Zacznijmy od tego, dlaczego pojawiają się wzdęcia?
Wzdęcia są często związane z nadmiernym nagromadzeniem Vata doszy, czyli energii powietrza i przestrzeni, która kontroluje ruch w ciele, w tym pracę układu trawiennego. Jeśli ktoś przez lata jadł mięso, produkty wysoko przetworzone, smażone, a teraz przechodzi na lekkostrawną dietę opartą na roślinach, to jego układ trawienny może początkowo nie być do tego przystosowany. Oto kilka głównych powodów wzdęć:
💣Osłabiony ogień trawienny (Agni) – organizm nie jest jeszcze gotowy do trawienia większej ilości błonnika z roślin.
💣Nadmierna ilość surowych produktów – zwłaszcza surowych warzyw, kiełków, strączków, które w Ajurwedzie są trudniejsze do strawienia.
💣Brak odpowiednich przypraw i tłuszczy – choć dodajesz masło klarowane i przyprawy, być może są one jeszcze niewystarczające dla danej osoby.
💣Zbyt szybkie przejście na dietę roślinną – zmiana powinna być stopniowa, aby układ trawienny miał czas na adaptację.
Ale spokojnie – to nie znaczy, że dieta roślinna nie jest dla Ciebie. To naturalna reakcja organizmu na zmianę i można ją złagodzić, stosując kilka prostych zasad.
Dlaczego masz wzdęcia po zmianie diety?
Twoje jelita są jak zespół muzyczny – jeśli przez lata grały w jednym stylu (np. dieta bogata w mięso, smażone potrawy, mało błonnika), to nagłe przejście na dietę pełną roślin może zaskoczyć układ trawienny.
Co się wtedy dzieje?
✔️ Twój organizm nie jest jeszcze przyzwyczajony do większej ilości błonnika.
✔️ Strączki, kapusta czy kalafior mogą być trudniejsze do strawienia – zwłaszcza na początku.
✔️ Twój ogień trawienny (Agni) może potrzebować wsparcia, by efektywnie przetwarzać nowe składniki.
Ale jest dobra wiadomość! Ajurweda od wieków zna sposoby na to, by przejście na zdrową dietę było łagodne i przyjemne.
Jak zacząć dietę roślinną bez wzdęć?
📍 1. Stopniowa zmiana zamiast rewolucji
Nie musisz od razu jeść ciecierzycy i kalafiora na śniadanie, obiad i kolację. Wprowadzaj roślinne składniki powoli, np. zamieniając jeden posiłek dziennie na lżejszą opcję.
📍 2. Gotowane zamiast surowego
Sałatki pełne surowych warzyw? Na początku mogą być wyzwaniem dla Twojego układu trawiennego. Gotowanie, pieczenie lub duszenie warzyw sprawia, że są lżej strawne i nie powodują wzdęć.
📍 3. Wybieraj lekkostrawne strączki
Nie każdy strączek jest tak samo łagodny dla żołądka. Najlżejsze opcje to:
✔️ żółta soczewica (moong dal)- jest najłatwiejsza do strawienia.
✔️ czerwona soczewica – lżejsza od ciecierzycy i fasoli.
✔️ czarna soczewica (urad dal)
Małe ilości ciecierzycy – np. jako dodatek, a nie główny składnik.
✔️ Zamienisz kalafior na inne warzywa – np. cukinię, dynię, marchew, bataty, które są delikatniejsze dla żołądka.
✔️ Wprowadzisz więcej ryżu basmati – jest lekkostrawny i równoważy Vata.
📍 4. Kluczowe przyprawy wspierające trawienie
Nie rezygnuj z przypraw! To one pomagają Twojemu ciału lepiej trawić roślinne składniki. Szczególnie pomocne będą:
✔️ Kminek – redukuje wzdęcia, poprawia trawienie; (najlepiej lekko podprażony przed dodaniem do potrawy)
✔️ Imbir – rozgrzewa i wzmacnia żołądek; (świeży przed posiłkiem lub jako herbata).
✔️ Kolendra – działa łagodząco na układ pokarmowy
✔️Koziardka (poprawia przyswajanie błonnika).
✔️ Asafetyda (hing) – świetna do gotowania strączków
📍 5. Dodaj zdrowe tłuszcze
Masło klarowane (ghee), Nierafinowany olej sezamowy (dla VataOlej kokosowy (dla Pitta), Olej musztardowy (dla Kapha) pomagają trawić i zmniejszają suchość jelit, co wpływa na lepszą pracę układu trawiennego.
📍 6. Odpowiednie łączenie pokarmów
Ajurweda zwraca uwagę na to, jak łączymy jedzenie. Aby uniknąć wzdęć:
❌ Nie łącz owoców z warzywami i strączkami.
❌ Nie jedz owoców bezpośrednio po posiłku.
✅ Strączki łącz z dużą ilością przypraw i tłuszczu.
📍 7. Pij ciepłe napoje wspierające trawienie
Zamiast zimnej wody po posiłku, sięgnij po ciepłą wodę z imbirem, herbatę koperkową lub napar z kminku – te napoje pomagają uniknąć wzdęć i wspierają pracę jelit.
📍 8. Wybierz lekkostrawne posiłki na start
Jeśli dopiero zaczynasz, nie rzucaj się od razu na skomplikowane dania. Postaw na proste, łagodne opcje, np.:
✔️ Kitchari – ajurwedyjskie danie z ryżu basmati i żółtej soczewicy, idealne na początek! klasyczne ajurwedyjskie danie detoksykujące, które prawie nigdy nie powoduje wzdęć, bo zawiera gotowaną soczewicę moong dal, ryż basmati i przyprawy w idealnym balansie.
✔️ Zupy krem – np. dyniowa, marchewkowa, z batatów- są lekkie i trawią się dobrze.
✔️ Pieczone warzywa zamiast gotowanych na parze – są lżej strawne.
Właśnie tutaj pojawia się bardzo ważna różnica między pieczeniem a smażeniem, która ma ogromny wpływ na Twoje trawienie!
✔️ Więcej kasz o niskiej zawartości błonnika – np. kasza jaglana, ryż basmati, które są łagodniejsze niż grube kasze.
Smażenie czy pieczenie? Kluczowa różnica, o której musisz wiedzieć!
Większość osób, które mają trudności z przejściem na dietę roślinną, latami spożywała potrawy smażone – nie tylko mięso, ale też warzywa, sery, naleśniki czy placki. To bardzo istotne, ponieważ smażenie w głębokim tłuszczu osłabia Agni, czyli ogień trawienny, który odpowiada za prawidłowe trawienie i przyswajanie składników odżywczych.
🔥 Co dzieje się, gdy przez lata jesz dużo smażonych potraw?
❌ Twój układ trawienny przyzwyczaja się do ciężkich, tłustych posiłków, które długo zalegają w żołądku, ale nie wymagają intensywnej pracy jelit.
❌ Tłuszcze poddane wysokiej temperaturze utleniają się, co może prowadzić do stanów zapalnych w organizmie i spowolnienia metabolizmu.
❌ Smażenie obciąża wątrobę i układ trawienny, co może powodować uczucie ciężkości i brak energii.
🔥 Jak to się ma do diety roślinnej?
Kiedy nagle zaczynasz jeść więcej warzyw, kasz i strączków, Twój organizm nie wie, jak je efektywnie strawić, bo nie ma już „tłustej osłonki” ułatwiającej przyswajanie. Agni potrzebuje czasu, by się wzmocnić i dostosować do nowego stylu jedzenia.
✅ Dlatego zamiast smażenia wybierz pieczenie!
Pieczenie to łagodniejsza metoda obróbki termicznej, która:
✔️ Zachowuje wartość odżywczą warzyw – witaminy i minerały nie ulegają tak dużej degradacji.
✔️ Nie obciąża układu trawiennego – organizm lepiej trawi pieczone potrawy niż smażone.
✔️ Nie powoduje nadmiaru Vata doszy – smażone jedzenie często wprowadza do organizmu zbyt dużo powietrza, co może powodować wzdęcia i dyskomfort.
✔️ Kasza jaglana lub ryż basmati jako baza do dań.
✔️ Jest lżejsze i łatwiejsze do przyswojenia – co jest kluczowe przy przechodzeniu na dietę roślinną.
Jak zacząć pieczenie?
➡ Zamiast smażyć warzywa na patelni, upiecz je z odrobiną masła klarowanego (ghee) lub oleju sezamowego.
➡ Pieczenie w temperaturze 180-200°C pozwala warzywom zachować swoją strukturę i smak, bez dodatkowego tłuszczu.
➡ Doskonałe do pieczenia są: bataty, marchew, cukinia, buraki, dynia, papryka.
📍 9. Ćwiczenia i oddech
Warto wrowadzić w życie kilka delikatnych praktyk jogi wspierających trawienie, takich jak:
Skręty tułowia (np. Bharadvajasana).
Delikatne masaże brzucha w kierunku zgodnym z ruchem jelit.
Podsumowanie – możesz to zrobić!
🌟 Zmiana diety nie musi oznaczać dyskomfortu. Jeśli Twoje ciało reaguje wzdęciami, to znak, że adaptuje się do nowego stylu jedzenia.
🌟 Daj sobie czas, wprowadzaj zmiany stopniowo i korzystaj ze wsparcia ajurwedy. Dzięki temu przejście na roślinną dietę będzie lekkie, przyjemne i pełne korzyści dla zdrowia!
„To naturalne, że po zmianie diety ciało potrzebuje czasu na adaptację. Twoje jelita przyzwyczaiły się do innego rodzaju jedzenia i teraz uczą się trawić więcej błonnika oraz lekkostrawnych produktów. W Ajurwedzie wspieramy ten proces, stopniowo wprowadzając nowe produkty, stosując przyprawy wspierające trawienie i ucząc się słuchać swojego organizmu. Jeśli czujesz wzdęcia, spróbuj pić ciepłą wodę z imbirem, dodawać kminek do posiłków i nie łączyć surowych produktów ze strączkami.”
Chcesz poczuć tą lekkość? Dołącz do pobytu do lekkości – zadzwoń i dowiedz do mnie się więcej!

Hormony na huśtawce
Przez całe życie Twoje ciało miało sprawny, dobrze naoliwiony mechanizm regulujący stres, energię i sen. Ale po 40. roku życia nagle coś zaczyna się zmieniać – niby nic wielkiego, ale stopniowo zauważasz, że jesteś bardziej drażliwa, zmęczona, a Twoje noce stają się jednym wielkim festiwalem wybudzeń i gonitwy myśli.
Zastanawiasz się dlaczego?
To hormony, a dokładniej ich spadek i rozchwianie, odpowiadają za te zmiany. I nie chodzi tu tylko o menopauzę – te procesy zaczynają się dużo wcześniej, nawet 10 lat przed ostatnią miesiączką.
Przyjrzyjmy się trzem głównym graczom, którzy sterują Twoją odpornością na stres, poziomem energii i jakością snu – estrogenom, progesteronowi i kortyzolowi.
⚡ESTROGENY – NATURALNY „STABILIZATOR” STRESU I ENERGII
Estrogeny to coś więcej niż hormony płodności – to Twoi cisi sprzymierzeńcy w radzeniu sobie ze światem. Ich główne zadania:
✔️ Regulują poziom serotoniny i dopaminy – dzięki nim masz motywację, radość życia i lepszą odporność na stres.
✔️ Wspierają produkcję melatoniny – hormonu snu, który mówi organizmowi, kiedy odpocząć.
✔️ Utrzymują zdrową pracę układu nerwowego – pomagają radzić sobie z napięciem i przeciążeniem psychicznym.
Co się dzieje, gdy estrogeny spadają?
➡️ Czujesz się bardziej drażliwa, nerwowa, wszystko Cię irytuje.
➡️ Masz mniejszą tolerancję na stres – sytuacje, które kiedyś by Cię nie ruszyły, teraz wyprowadzają Cię z równowagi.
➡️ Twój sen staje się płytszy, częściej się wybudzasz, budzisz się zmęczona.
➡️ Możesz mieć „mgłę mózgową” – trudniej się skoncentrować, myśli się rozpraszają.
Spadek estrogenów to jak powolne „przesuwanie wajchy” – im mniej ich masz, tym bardziej Twoje ciało i umysł stają się nadwrażliwe na stres i mniej odporne na przeciążenie.
⚡PROGESTERON – HORMON SPOKOJU I GŁĘBOKIEGO SNU
Progesteron to naturalny uspokajacz, odpowiedzialny za wyciszenie, relaks i głęboki sen. Działa jak delikatny środek uspokajający, pomagający organizmowi zwolnić i odpocząć.
Co się dzieje, gdy progesteron spada?
➡️ Trudniej jest Ci zasnąć – mimo zmęczenia Twój umysł wciąż „mieli” myśli.
➡️ Budzisz się w środku nocy i nie możesz zasnąć.
➡️ Możesz mieć większą skłonność do lęku i niepokoju.
➡️ Twoje ciało nie regeneruje się tak dobrze jak kiedyś, przez co czujesz się ciągle zmęczona.
Kiedyś zasypiałaś „jak kamień” po długim dniu? A teraz kładziesz się do łóżka, czujesz napięcie, przewracasz się z boku na bok i czujesz, że Twoje ciało nie chce „odpuścić”? To właśnie efekt spadku progesteronu.
⚡KORTYZOL – HORMON STRESU, KTÓRY NIE ODPOCZYWA
Kortyzol powinien działać jak Twój naturalny budzik – rosnąć rano, dawać Ci energię do działania, a wieczorem opadać, pozwalając Ci się wyciszyć i zasnąć.
Co się dzieje, gdy równowaga hormonów zostaje zaburzona?
➡️ Kortyzol nie spada wieczorem, przez co Twój umysł jest w trybie „czuwania” nawet wtedy, gdy próbujesz zasnąć.
➡️ Budzisz się w nocy z „gonitwą myśli” – to efekt podniesionego poziomu kortyzolu.
➡️ Rano wstajesz zmęczona, bo Twoje ciało nie przeszło pełnego cyklu regeneracji.
➡️ Masz większą skłonność do przybierania na wadze (szczególnie w okolicach brzucha) – wysoki kortyzol powoduje magazynowanie tłuszczu.
To dlatego po 40. roku życia często mówi się o „zmęczeniu nadnerczy” – organizm produkuje zbyt dużo kortyzolu, co prowadzi do chronicznego wyczerpania i problemów ze snem.
Co to wszystko oznacza dla Ciebie?
Połączenie spadku estrogenów, progesteronu i podwyższonego kortyzolu sprawia, że:
✅ Jesteś bardziej wrażliwa na stres niż kiedykolwiek wcześniej.
✅ Twój organizm trudniej się regeneruje, więc nawet odpoczynek nie daje pełnego efektu.
✅ Sen staje się powierzchowny i przerywany, co prowadzi do chronicznego zmęczenia.
✅ Masz więcej natłoku myśli i emocjonalnej huśtawki.
To nie Twoja wina i nie jest to kwestia „lepszego zarządzania czasem” – Twoje ciało realnie przechodzi przez zmiany, które wpływają na to, jak się czujesz i funkcjonujesz.
To pierwszy krok: zrozumienie, co się dzieje.
Dopiero gdy wiesz, że to nie Twoja słabość, ale biologia, możesz podejść do tych zmian z większą łagodnością i świadomością.
Kiedy kobieta po 40. zaczyna odczuwać chroniczne zmęczenie, trudności ze snem i mniejszą odporność na stres, nie jest to tylko kwestia samopoczucia. To ma bezpośredni wpływ na jej efektywność zawodową, decyzje finansowe i poziom zarobków.
🌟 Spadek koncentracji i pamięci = więcej błędów, mniej efektywności
Zaburzenia hormonalne mogą powodować tzw. „mgłę mózgową” – trudności w skupieniu się, gorszą pamięć, wolniejsze przetwarzanie informacji. W pracy oznacza to:
⚠️ Większą ilość błędów w dokumentach i analizach.
⚠️ Wolniejsze przyswajanie nowych informacji i technologii.
⚠️ Problemy z szybkim podejmowaniem decyzji i radzeniem sobie w sytuacjach stresowych.
Kiedyś błyskawicznie przeskakiwałaś między zadaniami i projektami? Teraz każde zebranie, raport czy prezentacja wymagają od Ciebie znacznie większego wysiłku.
🌟 Problemy ze snem = mniej energii na rozwój i awanse
Kiedy nie śpisz dobrze, Twój organizm nie regeneruje się w pełni. Skutki w pracy?
⚠️ Brak motywacji do podejmowania nowych wyzwań.
⚠️ Mniejsza kreatywność – zamiast strategicznego myślenia, „odfajkowywanie” zadań.
⚠️ Trudność w budowaniu relacji i negocjacjach – drażliwość, większa wrażliwość na krytykę.
Jeśli od lat myślisz o awansie, zmianie branży czy rozwoju własnego biznesu, ale „nie masz na to siły”, być może problemem nie jest Twoja determinacja, a rozchwiane hormony.
🌟 Nadmiar stresu = brak cierpliwości i ryzyka finansowego
Poziom kortyzolu (hormonu stresu) w okresie okołomenopauzalnym często jest podwyższony, co oznacza, że:
⚠️ Masz niższą tolerancję na frustrację – szybciej się irytujesz, co może odbijać się na relacjach w zespole czy negocjacjach.
⚠️ Unikasz podejmowania decyzji finansowych – inwestycji, podwyżek, negocjacji wynagrodzenia, bo stresują Cię dodatkowe zmiany.
⚠️ Częściej wpadasz w tryb przetrwania – pracujesz ciężej, ale mniej efektywnie, bez strategicznego myślenia o długoterminowych korzyściach.
🌟 Chroniczne zmęczenie = większa skłonność do rezygnacji z siebie
Kiedy jesteś zmęczona, łatwiej godzić się na status quo:
⚠️ Odkładasz rozmowę o podwyżce, bo „teraz nie czas”.
⚠️ Zostajesz w pracy, która Cię nie satysfakcjonuje, bo „zmiana to dodatkowy stres”.
⚠️ Odrzucasz nowe możliwości zawodowe, bo „brakuje Ci sił, by coś zmieniać”.
Nie oznacza to, że przestajesz być ambitna. Po prostu organizm nie daje Ci przestrzeni na podejmowanie wyzwań.
Co to wszystko oznacza w praktyce?
🎯 Jeśli masz wrażenie, że „nie nadążasz”, „masz dość”, „praca Cię wyczerpuje”, nie jesteś w tym sama.
🎯 To nie brak kompetencji ani brak umiejętności – to Twoja fizjologia, która wymaga innego zarządzania energią i stresem.
🎯 Zrozumienie tego to pierwszy krok, by odzyskać kontrolę nad swoim potencjałem zawodowym i finansowym.
Bo jeszcze przez wiele lat masz być aktywna zawodowo – warto robić to na własnych zasadach. 💛


Królowa zima i przeziębienie


Magia Świąt i nietrafiony prezent...
Magia Świąt ogarnia cały świat. W sklepach rozbrzmiewają kolędy, u mnie za oknem śnieg, więc czuć czar świąteczny coraz bardziej. Do tego dochodzi szał zakupów prezentów mniej lub bardziej potrzebnych. I wszyscy piszą o noworocznych postanowieniach.
A ja chciałam dziś o czymś innym.
Mimo, że pracuję z kobietami i pomagam im zrozumieć proces zmian, bo życie jest zmianą, sama też pracuję nieustannie ze sobą nad sobą. Moja droga do siebie jest ciągłym procesem. Jest podróżą, w czasie której doświadczam siebie na nowo każdego dnia. Ostatnio miałam przyjemność rozmawiać z cudowną kobietą – Agatą Kulińską o drodze miłości. I zapytała mnie czy czasem nie jestem już zmęczona tą podróżą.
I uświadomiłam sobie, że nie dość, że nie jestem tym zmęczona, to dodatkowo jestem ogromnie ciekawa gdzie jeszcze mnie ona zaprowadzi.
Jeśli chcesz posłuchać całej rozmowy – zapraszam Cię:
Ale dziś nie o zmianie chcę się z Tobą podzielić. A o odwadze.
Będąc w podróży do siebie przez siebie każdego dnia tworzę siebie i swoją energię – to jak się czuję i jak się zachowuję, reaguję na życie.
I odkryłam prawdę, być może dla niektórych oczywistą.
To jak się czuję dziś, jest wynikiem moich wczorajszych myśli. A to jak się będę czuła jutro, zależy od moich myśli i postrzegania siebie dziś. Od tego w co dziś wierzę i czemu daję znaczenie.
Dostaję dokładnie to co przyciągam! To z jednej strony niezwykle radosne i pełne nadziei, a z drugiej przerażające.
Spójrz na swoje dziś.
Czy jest dokładnie takie jakie chcesz, żeby było?
Czy Twoje myśli i emocje są takie jakie chcesz odczuwać i przeżywać?
I czy masz odwagę skonfrontować się ze swoimi emocjami i myślami?
Święta dla mnie to właśnie ten idealny moment, kiedy możemy spotkać się prawdziwie ze sobą. Nie z rodziną i niewidzianymi przez cały rok krewnymi, tylko ze sobą. W szczerości i ciekawości spojrzeć na siebie i przekonać się czy JA jestem w swojej naturze?
Odwaga jest stanem świadomości i emocją. To właśnie odwagi potrzebujemy by spotkać się z własnymi emocjami, by szczerze się im przyjrzeć, zrozumieć je i zaakceptować. Po to by je w pełni przeżyć i przetransformować.
Jest to szczególnie trudne, ale i ważne, gdy dotyczy emocji „trudnych” takich jak lęk, żal, wstyd czy gniew.
Tylko osoba niezwykle odważna ma w sobie siłę i moc by przed nimi nie uciekać, by ich nie wypierać czy zbywać, udając, że nie istnieją.
Jeśli masz ochotę i wolę prawdziwie spotkać się ze swoimi emocjami, to znaczy, że jesteś niezwykle odważną osobą.
Wyjście ze starych schematów i zmiana nawyków wymagają od nas odwagi.
Poddanie się nurtowi życia, a nie ciągła kontrola z poziomu ograniczonego umysłu, wymaga od nas ogromnej odwagi.
Każda emocja, której doświadczasz jest prawdziwa i słuszna. Jest najlepszym źródłem wiedzy o Tobie samej. Jest lustrem odbijającym Twoją prawdziwą naturę.
Nie ma złych i dobrych emocji. Każda pokazuje prawdę o Tobie.
Ważne jest, aby każdą z emocji przeżyć, przepuścić przez siebie, doświadczając jej w pełni.
Emocje nie mówią nam o tym co mamy zrobić, ale pokazują nam czy jesteśmy blisko czy daleko prawdy o sobie. I żeby się z tym zmierzyć potrzebujemy odwagi.
I poznania siebie. Zrozumienia z jakich przyczyn działamy albo czujemy się tak jak się czujemy.
Działanie z pozycji braku nie przybliża nas do celu. Czy chodzi o zdrowie, finanse, realizacje własnych marzeń.
Zamiast zauważać i odczuwać emocje, pozwalać im się przeżywać- idziemy z automatu w reakcję walki lub ucieczki.
Walczymy z chorobą lub nadwagą, uciekamy od smutku czy żalu. I nie pozwalamy sobie przyjrzeć się źródłu tego stanu, zrozumieć go, poczuć.
I żyjemy w stresie, strachu i napięciu.
Dla mnie Święta to idealny moment na zatrzymanie się i odpowiedzenie sobie na pytanie „przez jakie działania, myślenie czy zachowania okłamuję siebie w swoim życiu?”
Pozwól sobie na chwilę zatrzymania i spójrz na siebie z perspektywy bezkrytycznego obserwatora. Zauważ te momenty, kiedy robisz lub myślisz coś co nie jest spójne i prawdziwe z Tobą.
Spójrz na swoją obecną sytuację jak beznamiętny obserwator i dostrzeż czy jest ona dla Ciebie wspierająca.
Nie oceniaj się. Po prostu to zauważ.
Miej w sobie odwagę to poczuć. Poczuć jak naprawdę się czujesz. Czego naprawdę pragniesz?
Co tak naprawdę Cię powstrzymuje przed życiem takim jakiego chcesz?
Daj sobie ten prezent z okazji nadchodzących Świąt.
I mój prezent dla Ciebie- mała praktyka uważności.
Przez najbliższych kilka dni poświęć uwagę i czas sobie. Nastaw sobie przypomnienie w telefonie i co godzinę lub dwie zrób przerwę od tego co akurat robisz i zadaj sobie pytanie „ co ja tak naprawdę czuję?”
Obserwuj w tym czasie swoje myśli, emocje, swoje ciało. Daj sobie na to minutę lub dwie. Krótką chwilę tylko dla siebie. Poczuj to. „Co ja tak naprawdę teraz czuję?”
To Twój pierwszy krok do powrotu do siebie. Do uważności na swoje odczucia i myśli.
I nie staraj się niczego zmieniać czy naprawiać. Pozwól sobie zaakceptować to co zauważysz. Twoje myśli, emocje czy odczucia są jakie są – ważne żebyś je zauważyła i przyjrzała im się z wielką uwagą i troską. Na początek to wystarczy. Tylko tyle, albo aż tyle.
Ciekawe jak przyjmiesz ten prezent? Czy uznasz go za wartościowy i trafiony czy też nie?
O tym możesz mi opowiedzieć w wiadomości zwrotnej, albo na styczniowym spotkaniu, na które Cię serdecznie zapraszam. Będzie nieco inne niż poprzednie, ale też moje podejście do pracy z kobietami od stycznia będzie nieco inne ( o szczegółach dowiesz się jeśli dołączysz do wydarzenia )


Randka z życiem
Rozmawiałam ostatnio ze znajomą o relacjach, o partnerstwie, o życiu, o codzienności. I w pewnym momencie zadała mi pytanie: „ Czy flirtujesz z życiem?”
To pytanie kompletnie mnie zatrzymało. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. A właściwie…. Wiedziałam, ale wstydziłam się do tego przyznać. Przed nią, przed sobą.
Od jak dawna przestałam flirtować z życiem? Od jak dawna przestałam cieszyć się tym co codzienne – spacerem z psami, słońcem nad lasem, chwilą na mojej „magicznej łące”, wiatrem delikatnie muskającym moją twarz, spokojem, muzyką czy dobrą książką?
Już nie wspomnę o chwili z maszyną do szycia – przecież to kiedyś była moja pasja, moja codzienna medytacja i uspokojenie umysłu, aż nagle, z dnia na dzień stała się czymś, na co nie mogłam patrzeć.
Kiedy przestałam flirtować z życiem? I co to właściwie znaczy?
Pamiętam ten moment, kiedy to się zaczęło. Pamiętam to tak wyraźnie, jakby to było wczoraj. A przecież minęły już ponad 3 lata. 3 lata życia bez radości, pasji i celu.
To nie może tak trwać. Nie chcę, żeby tak było.
To pytanie zostało we mnie przez kilka dni. Zatrzymało mnie w biegu i kazało spojrzeć na siebie – na to, jak bardzo pochłonęły mnie mroki smutku, codzienności i walki o kolejny dzień. Obowiązki, rutyna, ta nieustanna lista rzeczy do zrobienia. Gdzieś w tym wszystkim zgubiłam lekkość. Radość. Ekscytację.
Potrzebowałam kilku dni, żeby to w sobie osadzić. A dziś miałam sen. Taki realny. Taki prawdziwy. Wyłonił się mój osobisty demon. Utknęłam między marzeniami a rzeczywistością, między poczuciem szczęścia a nieszczęściem. Między tym co jest, a tym czego chcę.
I rano, pisząc moje poranne rozmowy z Duszą, podjęłam decyzję. Od dziś, od teraz – zaczynam świadomie flirtować z życiem.
Właściwie to nie jest nagłe przebudzenie. Już od kilku lat, od momentu kiedy uświadomiłam sobie, że nie chcę tkwić w porcie nicości i rozczarowania, że chcę być jak rzeka, która płynie i nie zastanawia się dokąd i cieszy się z samego faktu istnienia, robię małe kroki, żeby żyć. Przestać trwać i zacząć znowu świadomie żyć.
Pamiętam ten moment, kiedy medytacja pozwalała mi przetrwać dzień. I to była moja wola przetrwania, a raczej ruszenia przed siebie w drodze do siebie.
A dziś postanowiłam zacząć ponowny flirt z życiem.
Od małych kroków.
Przede wszystkim zadałam sobie pytanie co mi daje radość? Co sprawia, że czuję się szczęśliwa?
Nie chodzi o to, od kogo uzależniam swoje szczęście. Ale o to, co we mnie naprawdę wywołuje iskrę radości, dreszcz podniecenia, nawet lekką ekscytację. Coś co sprawia, że rozkwitam.
Postanowiłam zaprosić życie na randkę. Znaleźć magię w małych momentach. Zrobić coś spontanicznego. Przestać planować i otworzyć się na nową podróż, bez celu i oczekiwania.
I wszystko to przyszło do mnie w czasie porannych rozmów z Duszą, do których Cię serdecznie zapraszam. Takie małe spotkanie ze sobą. Bez oceniania, bez krytykowania i oczekiwania. Nic poza szczerością i otwartością.
Jeśli czujesz, że Twoje życie też czeka na to, by znowu zaczęło do Ciebie mrugać, zapraszam Cię do wspólnej drogi. Mam dla Ciebie miejsce, w którym możemy razem odkryć, co znaczy żyć z lekkością, radością i poczuciem głębokiej harmonii.
Poznaj, Zrozum, Zaakceptuj Siebie – ajurwedyjska mapa równowagi
https://subscribepage.io/maparownowagi
Przygotowałam dla Ciebie wyjątkową przestrzeń – pięć dni pełnych inspiracji, praktycznych wskazówek i wsparcia. To początek drogi, która może na nowo rozpalić w Tobie tę iskrę, którą kiedyś czułaś.
Zatrzymaj się, poczuj, pozwól sobie na więcej.


Kiedy słońce gaśnie...
Jeśli poznałyście już Florentynę, to wicie, że ona zawsze uważała jesień za najpiękniejszy czas w roku. Kolory drzew, ciepłe promienie słońca, rześkie poranki – wszystko to napełniało ją energią i wewnętrznym spokojem. Ale ta jesień była inna. Liście opadały, a z każdym dniem słońce traciło swoją siłę, ustępując miejsca coraz dłuższym, ciemniejszym wieczorom. Skończyły się już te pełne barw, złociste dni. W zamian za nie przyszła szarość, zimny wiatr i deszcz, który nieprzerwanie bębnił o szyby.
Florentyna zauważyła, że coś w niej zaczyna gasnąć. Kiedyś czerpała radość z każdej chwili – spacerów, spotkań ze znajomymi, pracy, która dawała jej satysfakcję. Teraz, mimo że dzień zaczynał się jak zwykle, czuła, jakby coś przykryło jej serce ciężką chmurą. Każdego ranka budziła się z coraz mniejszą ochotą, by wstać z łóżka. Praca, która kiedyś była dla niej źródłem wyzwań i radości, stała się męczącym obowiązkiem. Czuła się wypalona, zmęczona, jakby wszystko, co ją kiedyś napędzało, teraz traciło sens. Nawet spotkania ze znajomymi, które wcześniej były dla niej momentami wytchnienia, nie przynosiły już radości. Zaczęła ich unikać, wymawiając się zmęczeniem. W rzeczywistości jednak jej serce i dusza zaczynały odczuwać pustkę, jakby świat przestał ją cieszyć.
Florentyna wiedziała, że to nie tylko zwykłe zmęczenie. Jesień, którą tak kochała, teraz stawała się dla niej źródłem melancholii. Z każdym dniem, gdy słońce zachodziło coraz wcześniej, a poranki były ciemne i chłodne, Florentyna czuła, jak jej nastrój się pogarsza. Przestała czerpać przyjemność z małych rzeczy, które kiedyś ją cieszyły – kubka herbaty, dobrego filmu, nawet z książki, która leżała nieprzeczytana na jej nocnym stoliku.
Zadawała sobie pytanie: co się ze mną dzieje?
Zrozumiała, że wpadła w stan, który przypominał szary, niekończący się dół. Czasem patrzyła przez okno na opadające liście i miała wrażenie, że to jej energia spada tak samo, jak one – nieodwracalnie, bez celu. Zbliżająca się zima budziła w niej strach – co, jeśli to uczucie nie minie?
Jednak Florentyna nie była osobą, która pozwalała na to, by te emocje ją zdominowały. Przypomniała sobie nie pierwszy już raz o ajurwedzie – tej starożytnej mądrości, która zawsze była bliska jej sercu. Wiedziała, że depresja sezonowa, ta jesienna melancholia, jest wynikiem zaburzenia doszy Vata, która szczególnie nasila się o tej porze roku. Vata – lekka, chłodna i sucha – wpływała na jej nastrój, umysł i ciało, wprowadzając chaos, niepokój i uczucie pustki.
Florentyna postanowiła działać. Wprowadziła w swoje życie rytuały, które miały pomóc jej odzyskać równowagę. Ciepłe kąpiele z olejkami eterycznymi, zwłaszcza z lawendą i jaśminem, stały się jej codziennym wieczornym rytuałem. Ta prostota, ta chwila spokoju dla siebie, sprawiała, że czuła, jak powoli wraca do siebie. Kąpiel koiła nie tylko jej ciało, ale także umysł, który z dnia na dzień stawał się lżejszy.
Zaczęła także wprowadzać medytację i techniki oddechowe. Przypomniała sobie, jak ważne jest, by odetchnąć pełną piersią, by uspokoić umysł i pozwolić mu odpocząć. W szarym świetle poranka, zamiast uciekać od tego, co ją przytłaczało, zaczęła siadać w ciszy i skupiać się na swoim oddechu. Powoli, krok po kroku, jej umysł przestawał błądzić po przeszłości i przyszłości, a skupiał się na tym, co tu i teraz.
Jednak kluczowym elementem jej powrotu do siebie stało się dostosowanie diety. Jesień i zima to czas, kiedy potrzebujemy ciepłych, pożywnych posiłków, które uziemiają i przynoszą poczucie stabilności. Florentyna zaczęła przygotowywać gulasze, ciepłe zupy, potrawy z przyprawami rozgrzewającymi jak cynamon, imbir czy kardamon. Jedzenie stało się dla niej aktem samoopieki – codzienną ceremonią, która nie tylko odżywiała ciało, ale także duszę.
Wprowadziła też do swojego życia codzienną aktywność fizyczną – ale nie forsowną. Delikatne spacery po pobliskim parku, nawet gdy padał deszcz, stały się jej ulubioną formą ruchu. Każdy krok był przypomnieniem, że życie to cykl, że po szarości zawsze przychodzi światło. Spacerując w otoczeniu przyrody, czuła, jak z dnia na dzień odzyskuje równowagę. Nawet gdy drzewa były już nagie, a powietrze chłodne, Florentyna zaczęła dostrzegać w tej szarości coś więcej – obietnicę wiosny, która przyjdzie po zimie.
Florentyna zrozumiała, że jej melancholia to nie wyrok, a zaproszenie do głębszej refleksji nad sobą i swoim ciałem. Dzięki ajurwedzie nauczyła się, że każda pora roku przynosi nie tylko wyzwania, ale także szansę na wewnętrzny rozwój. I choć zima jeszcze nie nadeszła, Florentyna była gotowa ją przyjąć – z ciepłem w sercu i wdzięcznością za to, że natura, nawet w swej surowości, potrafi nas nauczyć najważniejszych lekcji.
Tak jak drzewa zrzucają liście, by wiosną odrodzić się na nowo, tak i Florentyna wiedziała, że po tym czasie spokoju, nadchodzi czas odnowy.
A ty? Czy jesteś gotowa, by znaleźć harmonię w tej jesiennej ciszy?


Sucho, szorsko i sztywno
Jesień wciąż trwała, a świat za oknem Florentyny nadal olśniewał ciepłymi odcieniami złota i miedzi. Powietrze jednak stawało się coraz chłodniejsze, a poranne przymrozki zaczynały przypominać o nadchodzącej zimie. Florentyna, choć poradziła sobie z bólem i przeziębieniem, poczuła, że coś nowego zaczyna dziać się w jej ciele.
Pewnego ranka, spoglądając w lustro, zauważyła, że jej skóra wygląda inaczej. Była sucha – bardziej sucha niż kiedykolwiek wcześniej. Jej usta były spierzchnięte, a twarz wydawała się jakby pokryta niewidzialną maską, która ograniczała jej naturalną elastyczność. Każdy dotyk przypominał o tej nowej szorstkości, która nie opuszczała jej nawet po nałożeniu kremu.
Nie tylko skóra dawała się we znaki. Rano, wstając z łóżka, poczuła w swoich stawach coś, czego wcześniej nie doświadczała – dziwne trzeszczenie i sztywność. Każdy ruch, każdy krok przypominał jej o tym, że stawy nie są już tak elastyczne jak kiedyś. Szczególnie mocno odczuwała to w kolanach i dłoniach, które stawały się mniej giętkie, jakby coś ją w środku blokowało.
Florentyna wiedziała, że jesień, choć piękna, to także czas, gdy energia Vata – sucha i chłodna – dominuje. Ajurweda uczyła ją, że suchość skóry, trzeszczące stawy i sztywność to sygnały, że ciało wymaga większej uwagi i nawilżenia – zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz.
Zaczęła więc wdrażać proste ajurwedyjskie rytuały:
Olejowanie ciała (Abhyanga) – codziennie, przed poranną kąpielą, masowała swoje ciało ciepłym olejem sezamowym. Ten rytuał nie tylko nawilżał skórę, ale także głęboko relaksował i odżywiał stawy. Z każdym dniem, skóra stawała się bardziej miękka, a trzeszczenie w stawach powoli ustępowało.
Ciepłe, nawilżające jedzenie – Florentyna zrezygnowała z surowych potraw i chłodnych napojów, które mogły pogłębiać suchość Vata. Zamiast tego, w jej codziennym menu pojawiły się rozgrzewające, gęste zupy z dodatkiem olejów, a także słodkie ziemniaki, dynia i ciepłe mleko z miodem i przyprawami.
Ghee – wprowadziła do swojej diety więcej klarowanego masła ghee, które w Ajurwedzie uznawane jest za prawdziwy eliksir młodości, wspomagający nawilżenie od wewnątrz i zdrowie stawów.
Delikatne ćwiczenia – zamiast intensywnych treningów, postawiła na delikatne rozciąganie i jogę, które pomagały utrzymać elastyczność stawów, jednocześnie chroniąc je przed przeciążeniem.
Dzięki tym zmianom, Florentyna znów zaczęła czuć harmonię w swoim ciele. Jej skóra nabrała blasku, stawy stały się bardziej elastyczne, a poranne trzeszczenie odeszło w zapomnienie. Zrozumiała, że jesień to czas, który wymaga od nas większej troski i uwagi. Jednak przy odpowiednim wsparciu, można cieszyć się zarówno pięknem natury, jak i harmonią w ciele.
Czy Ty też zauważasz, że Twoje ciało potrzebuje nawilżenia tej jesieni? Może to czas, by zadbać o siebie w duchu Ajurwedy?

Duszę się! Kto zabrał mi oddech?
Pamiętacie Florentynę? Świadomą siebie, ale czułą i uczącą się siebie każdego dnia kobietę, dla które troska o swój stan psychiczny i fizyczny była kluczem do szczęścia? Mam nadzieję ze tak.
Jak wiesz Florentyna poradziła sobie z bólem, w każdym razie odnalazła na niego sposób i dziś z lekkością i swobodą podąża dalej. W swoją ulubioną jesień.
Piękna, polska złota jesień – czas, w którym Florentyna zawsze czuła się najpełniej sobą. Gdy świat przybierał odcienie złota, cynobru i miedzi, a powietrze niosło chłodną, świeżą woń, Florentyna wypełniała się zachwytem nad pięknem tego, co ją otaczało. Uwielbiała ten moment, kiedy przyroda, choć powoli przygotowywała się do zimy, rozkwitała kolorami, które zdawały się dotykać jej duszy.
Jednak tego roku coś było inaczej. Pewnego ranka, zamiast zwykłej radości, obudziła się z dziwnym uczuciem ciężkości. Było jej trudno oddychać – nos wydawał się jakby zapchany, a zatoki – zupełnie zablokowane, jak stare rury pełne zalegających osadów. Jej gardło było suche, a usta spuchnięte. Każdy oddech wydawał się walką, a powietrze, które wciągała, nie przynosiło ulgi. Jakby tego było mało, doświadczyła porannego bólu głowy, który narastał z każdą chwilą. Przypominało to zatokowy ból, uciskający czaszkę od środka. „Co się ze mną dzieje?” – pomyślała, przykładając dłoń do czoła, próbując odpędzić to męczące uczucie.
Dzień po dniu, kiedy budziła się z zatkanym nosem i uczuciem ciężkości w głowie, zaczynała tracić nadzieję na szybkie ustąpienie objawów. Zamiast porannego spaceru, który zawsze przynosił jej energię i radość, zaczynała dzień od walki z własnym ciałem. Katar, który pojawiał się znienacka, był męczący, a ból głowy towarzyszył jej przez większość dnia. Nawet piękne, jesienne słońce nie potrafiło przebić się przez ciężką mgłę, która osiadła nie tylko na jej nosie, ale i w jej myślach.
Florentyna zaczęła rozważać różne sposoby na poradzenie sobie z tym nieprzyjemnym stanem. Tradycyjne leki dawały chwilową ulgę, ale problem powracał. I wtedy znowu przypomniała sobie o Ajurwedzie. W jej głowie zaczęły kiełkować słowa, które kiedyś przeczytała: „Ajurweda uznaje ciało za system współpracujących ze sobą energii. Zatoki, nos, gardło to miejsca, gdzie nagromadzona Kapha – zimna, ciężka energia – może blokować swobodny przepływ życia.”
Florentyna postanowiła spróbować podejścia Ajurwedy. Zrozumiała, że jej ciało woła o pomoc, że zatkane zatoki i bóle głowy są sygnałem nadmiaru Kapha, który wymaga równowagi. Była gotowa działać. Rozpoczęła od prostych rytuałów:
Parówki z ziół – każdego ranka przygotowywała miskę z gorącą wodą i olejkiem eukaliptusowym. Przykryta ręcznikiem, oddychała głęboko, pozwalając ciepłemu, aromatycznemu powietrzu przebić się przez zablokowane zatoki. Z każdym oddechem czuła, jak napięcie w głowie ustępuje, a drogi oddechowe otwierają się na nowo.
Ciepłe, lekkie posiłki – wprowadziła do swojej diety więcej ciepłych zup i potraw z przyprawami rozgrzewającymi, takimi jak imbir, kardamon i kurkuma, które nie tylko wspomagały jej trawienie, ale i pomagały w eliminacji nadmiaru śluzu.
Neti – oczyszczanie zatok – odkryła prostą, lecz skuteczną technikę płukania zatok za pomocą słonej wody. Codzienny rytuał stał się dla niej sposobem na ulgę – oczyszczenie nosowych kanałów z zalegających zanieczyszczeń i śluzu.
Unikanie zimnych napojów i surowych potraw – które, jak wiedziała, tylko zwiększały energię Kapha i powodowały jeszcze większe zastoje. Ciepła herbata z miodem i imbirem stała się jej codziennym towarzyszem.
Z każdym dniem, Florentyna czuła się coraz lepiej. Parówki i ciepłe posiłki przynosiły ulgę, a delikatne ćwiczenia oddechowe sprawiały, że poranki stawały się łatwiejsze. Uczucie zatkanych zatok powoli ustępowało, a katar przestał ją dręczyć. Bóle głowy stały się mniej intensywne, a po kilku tygodniach zupełnie zniknęły.
Florentyna, która na początku jesieni czuła się osaczona przez swoje ciało, teraz odkryła nową siłę w Ajurwedzie. Zrozumiała, że nie wystarczy maskować objawy – trzeba zrozumieć, co ciało próbuje powiedzieć i odpowiedzieć na jego potrzeby. Jesień, choć na chwilę stała się dla niej czasem walki, dzięki Ajurwedzie stała się ponownie momentem harmonii – nie tylko z przyrodą, ale i z samą sobą.
Czy Ty również czujesz, że Twoje ciało próbuje Ci coś przekazać? Może ta jesień to czas, by wsłuchać się w jego potrzeby i odkryć drogę do równowagi?
Jeśli potrzebujesz wsparcia, prowadzenia w tej ajurwedyjskiej drodze zapraszam Cię na 6-tygodniowy program zdrowia doskonałego – link do szczegółów programu: https://kobiecaprawda.pl/6-tygodni-do-zdrowia/
Nauczysz się słuchać swojego ciała i rozumieć co chce Ci powiedzieć. Doświadczysz prawdziwej ajurwedyjskiej mądrości na sobie. Przecież dobrze wiesz, że wiedzieć to nie wszystko. Ważne jest poczuć.
🔴 obserwuj się i traktuj się z największą miłością i czułością.




Kiedy ból odbiera oddech
Nie bój się menopauzy.
Dolegliwości związane z menopauzą, wbrew temu co większość z nas sądzi i o czym się głośno mówi, nie są stanem naturalnym.
Naturalne są zmiany, które następują w ciele, spowolnienie gospodarki hormonalnej. Ale uderzenia gorąca, zlewne poty, nadmierne tycie, stany lękowe czy zaburzenia nastroju, są czymś nienaturalnym i informują o czymś innym.
To po prostu sygnały, które wysyła Ci ciało, informując Cię, że coś nie działa prawidłowo, coś nie jest w równowadze.
Pokazują Ci bardzo wyraźnie co w Twoim organizmie potrzebuje uwagi.
I zamiast biegać po lekarzach, aptekach, przetrząsać fora internetowe w poszukiwaniu wskazówek i porad, skuteczniej byłoby przyjrzeć się sobie i zauważyć co nie działa prawidłowo.
Życie zgodne z naturą jest proste i nie wymaga od nas wiele.
A może właśnie przez to, że żyjemy „bardziej na zewnątrz”, niż w sobie, to jest takie trudne?
Każda choroba w ajurwedzie określana jest jako zaburzenie.
Ciało lub umysł informują nas o tym co nie działa tak jak trzeba.
Gdybyśmy były uważne już na pierwsze objawy, często uniknęłybyśmy poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Czas okołomenopauzalny może trwać nawet 20 lat! To ogromnie dużo. Szkoda marnować tyle cennych lat na martwienie się, narzekanie na zdrowie i walkę z chorobami.
Lepiej poświęcić trochę tego czasu na przyjrzenie się sobie i zareagowanie na sygnały, które dają nam bardzo wyraźne wskazówki, po to by żyć w zdrowiu, szczęściu i lekkości.
Spójrzmy na menopauzę jak na szkło powiększające, przez które dostrzeżemy wszystkie nieprawidłowości naszego zdrowia.
Jak przez szkło powiększające przyjrzyjmy się naszemu stylowi życia, diecie i aktywności.
To, że dziś masz 30 lub 40 lat nie oznacza, że ten problem Cię nie dotyczy. Zdecydowanie dotyczy i to bardzo!
Już teraz bowiem możesz przewidzieć co zadzieje się za kilka lat, kiedy zmiany hormonalne rozszaleją się na dobre.
Zastanów się – jak reagujesz na zbliżającą się miesiączkę?
Puchniesz i czujesz, że zbierasz wodę jak balon?
To sygnał, że w czasie menopauzy możesz mieć tendencję do jeszcze większych obrzęków i zbierania nadprogramowych kilogramów.
Wściekasz się na wszystkich bez powodu, a cała Twoja rodzina woli schodzić Ci z drogi na kilka dni przed okresem? Wyobraź sobie jak będzie to wyglądać kiedy hormony zaczną szaleć!
Twoja zaburzona pitta z pewnością może objawiać się wówczas nie tylko nadmiarem złości, ale uderzeniami gorąca – w końcu ogień to Twój sprzymierzeniec, albo najgorszy wróg. Wszystko zależy jak go wykorzystasz.
Jeśli przed miesiączką czujesz wahania nastroju i lekkie stany depresyjne, możesz spodziewać się podobnych objawów w okresie menopauzy.
Zatem zamiast biegać w rozpaczy i szukać kolejnych leków na powrót do zdrowia, przyjrzyj się swojemu codziennemu życiu.
Lekarstwa często pomagają, ale w większości wypadków tłumią objawy, a nie rozwiązują przyczyny jego powstania.
Co możesz zrobić?
🔴 ogranicz ogień – ostre, gorące jedzenie i rozgrzewające przyprawy, a także kawę i alkohol
🔴 dodaj więcej smaku gorzkiego, czyli sięgaj częściej po zielone warzywa
🔴 odpowiednio i rozsądnie się nawadniaj
🔴 pokochaj owoc granatu, sok z granatu, a także aloes i wodę kokosową
🔴 obserwuj się i traktuj się z największą miłością i czułością.



Urlop bywa trudny. Jak sobie z tym radzić?
Właśnie doświadczam urlopu i różnych form wypoczynku.
W tym roku świadomie dostrzegam każdy stan. I z lekkim przerażeniem zauważam jak mnie nosi. Moja babcia nazywała ten stan „rupie w d..ie”.
Nie umiem usiedzieć w miejscu.
Na leżaku wytrzymuję jakiś 15 minut, więc idę się wykąpać. Ale ile można pływać albo skakać jak spławik na wodzie. Wychodzę. Idę pod prysznic. Siadam, żeby się wysuszyć. Gorąco. Chowam się pod parasol. Próbuję czytać, ale bez okularów korekcyjnych się nie da, a bez słonecznych pieką oczy.
Ok. Co robić?
Idę się przejść plażą. Ale ile można łazić?!
Usiadłam w pobliskiej knajpce na plaży. Wygodna sofa, widok na morze. Marzenie.
Pomyślałam : ” tak mogę spędzać urlop”. Wytrzymałam jakieś pół godziny i poczułam jak mnie nosi.
Już zaczęłam kombinować co robić po południu. Może gdzieś pojedziemy? Coś zwiedzimy? Co prawda zwiedzanie w 30 stopniowym upale to chory pomysł, ale zawsze to jakaś atrakcja.
I tak mam cały czas. A to dopiero 4 dzień urlopu. Przede mną jeszcze 10.
Ja chyba nie umiem wypoczywać.
Patrzę z zazdrością na mojego męża, który albo śpi, albo pływa albo czyta książkę ( w przeważającej części czasu śpi, bo twierdzi, że odsypia ). Ile można spać?!
Ja też lubię koło 15tej zrobić sobie drzemkę, ale u mnie trwa ona jakieś 20 minut. I wszystko zaczyna się od nowa.
Do tego dochodzi ciągła potrzeba zaplanowania wszystkiego. Co będziemy robić po południu? O której schodzimy z plaży? O której wstajemy i jaki mamy plan? Zwariować można od tego.
Na urlopie trudno mi utrzymać moją rutynę. To powoduje, że mimo urlopu i czasu dla siebie nie jestem w równowadze. Zdecydowanie urlop to trudny czas.
Jak wypoczywają inni? Obserwuję ludzi i zastanawiam się ile można gadać ( są tacy, którzy jak widzę mogą non stop ), albo ile można leżeć na leżaku?
Do tego jedzenie.
Na urlopie zdrowe odżywianie jest szczególnym wyzwaniem.
Kiedy w zaprzyjaźnionej knajpce poprosiłam o ciepłą wodę właścicielka spytała mnie czy jestem chora czy z Chin ( podobno Chińczycy zawsze chcą ciepłą wodę, ale oni chyba znają się na rzeczy? ).
Wszędzie zimne napoje, smażone owoce morza i paella. Wszystko smaczne, ale ciężkie i na dłuższą metę dla mnie niewspierające.
Tak, urlop i wypoczynek mogą być wyzwaniem.
Jak Ty radzisz sobie z wypoczynkiem? Jak spędzasz wymarzony urlop?
W Ajurwedzie każda z dosz – Vata, Pitta i Kapha – ma swoje unikalne potrzeby dotyczące wypoczynku, również na urlopie:
🏖️Osoby z dominującą doszą Vata, które są związane z żywiołami powietrza i przestrzeni, najlepiej odpoczywają w spokojnym i relaksującym otoczeniu. Idealne dla nich są ciepłe, słoneczne miejsca, gdzie mogą unikać nadmiernej stymulacji. Aktywności takie jak joga, medytacja, spacery po plaży czy ciepłe kąpiele są dla nich korzystne.
🏞️Pitta, związana z żywiołami ognia i wody, potrzebuje chłodzącego i uspokajającego wypoczynku. Osoby z dominującą doszą Pitta powinny unikać nadmiernego ciepła i intensywnych aktywności. Idealne są dla nich wakacje w chłodniejszych klimatach, blisko wody, gdzie mogą pływać, spacerować po lesie lub relaksować się w cieniu.
🏜️Kapha, związana z żywiołami ziemi i wody, potrzebuje aktywnego wypoczynku, aby przeciwdziałać tendencji do letargu i stagnacji. Idealne są dla nich wakacje pełne energicznych aktywności, takich jak wędrówki, bieganie, taniec czy dynamiczna joga. Ważne jest, aby unikać nadmiernego lenistwa i zbyt długiego snu.
Osoby z zaburzoną doszą Vata, charakteryzującą się nadmiarem ruchu, zmiennością i suchością, potrzebują szczególnego podejścia do wypoczynku, aby przywrócić równowagę. Idealny urlop dla zaburzonej Vaty powinien być spokojny, ciepły i relaksujący.
Zaburzona Vata na miejsce wypoczynku najlepiej, żeby wybrała ciepłe i słoneczne miejsca, takie jak hiszpańskie czy greckie plaże, gorące źródła lub spokojne chorwackie wioski. Zdecydowanie powinna unikać zimnych, wietrznych i suchych klimatów Patagonii, które mogą pogłębiać zaburzenia Vaty.
W wolnym czasie, którego w czasie urlopu Vata ma dużo, dobrze byłoby skupić się na relaksujących aktywnościach, takich jak spacery po plaży, czytanie książek i ciepłe kąpiele. Zdecydowanie unikać należy nadmiernej stymulacji i intensywnych ćwiczeń, które mogą zwiększać niepokój i stres. I dobrze byłoby wybierać dzikie, odludne plaże zamiast pakować się w środek pełnego muzyki i hałasu resortu.
Dieta, jak zawsze u Vaty, powinna być oparta na ciepłych i odżywczych posiłkach. Nawet w środku lata Vata powinna unikać zimnych napojów i surowych potraw. Herbata z imbirem i cynamonem będzie idealna w środku sezonu? Dla Vaty jak najbardziej.
Regularność jest kluczowa dla nadmiernie pobudzonej Vata. Wakacje sprzyjają zmianom i nowościom, ale aby zadbać o komfort dobrze byłoby gdyby Vata wstawała i kładła się spać o tych samych porach każdego dnia. Ustalony plan dnia i stałe godziny posiłków i odpoczynku, aby zminimalizować zmienność i chaos przysłużą się szybkiej jak wiatr i rozbieganej wacie.
Vata potrzebuje więcej wsparcia emocjonalnego niż inne dosze. Urlop w otoczeniu bliskich, które ją wspierają i doceniają jest niezastąpionym skarbem.
Taki urlop pomoże zaburzonej Vacie odzyskać równowagę, spokój i wewnętrzną harmonię, co jest kluczowe dla jej zdrowia i dobrego samopoczucia.
Na urlop nigdy nie jest za późno, więc wybierz:
☀️Indie: Ciepłe, słoneczne miejsca, takie jak Goa, które oferują spokojne plaże i relaksujące otoczenie.
☀️Bali, Indonezja: Idealne dla relaksu, z pięknymi plażami, ciepłym klimatem i możliwościami medytacji oraz jogi.
☀️Hiszpania: Regiony takie jak Andaluzja oferują ciepłe, słoneczne dni i spokojne wioski.
Osoby z zaburzoną doszą Pitta często przepracowane, zmęczone kontrolą, ze skłonnością do krytyki i frustracji z byle powodu, potrzebują szczególnego podejścia do wypoczynku, aby przywrócić równowagę. Idealny urlop dla zaburzonej Pitty powinien być chłodzący, uspokajający i relaksujący.
Droga Pitto, zamiast gorącej Hiszpanii, wybierz chłodniejsze klimaty, takie jak góry, lasy lub miejsca nad wodą. Unikaj gorących, suchych miejsc, które mogą pogłębiać zaburzenia Pitty.
Zamiast tego wybierz:
❄️Szwajcarie i jej chłodny klimat górski, idealny do spacerów i relaksu nad jeziorami.
❄️Nową Zelandię, która oferuje chłodniejsze klimaty z pięknymi krajobrazami, idealne do aktywności na świeżym powietrzu.
❄️czy Kanadę: regiony takie jak Kolumbia Brytyjska oferują chłodniejsze temperatury i piękne lasy.
Skup się na uspokajających aktywnościach, takich jak pływanie, spacery po lesie, czy relaks w cieniu. Unikaj intensywnych ćwiczeń i nadmiernej ekspozycji na słońce, które mogą zwiększać irytację i stres.
Spożywaj chłodzące potrawy, takie jak świeże owoce, warzywa i sałatki. Unikaj pikantnych, tłustych i ciężkich potraw. Koktajle owocowe i chłodzące napoje, takie jak woda z miętą, będą idealne.
Staraj się wprowadzić więcej luzu w swój plan wypoczynku. Unikaj nadmiernego planowania i dążenia do perfekcji w każdym aspekcie urlopu.
Taki urlop pomoże zaburzonej Pitta odzyskać równowagę, spokój i wewnętrzną harmonię, co jest kluczowe dla jej zdrowia, dobrego samopoczucia i regenerującego wypoczynku.
A co z Kapha?
Osoby z zaburzoną doszą Kapha, charakteryzującą się nadmiarem ziemi i wody, często odczuwają letarg, przywiązanie do rutyny i brak energii. Idealny urlop dla zaburzonej Kaphy powinien być aktywny, stymulujący i pełen nowych doświadczeń, aby przywrócić równowagę.
Kapha powinna na urlop wybrać miejsca, które oferują różnorodne aktywności fizyczne i intelektualne, takie jak góry, parki narodowe, miasta z bogatą ofertą kulturalną. Te, które sprzyjają lenistwu i stagnacji, czyli wielogodzinne wylegiwanie się na słońcu nie są wskazane.
Kapha potrzebuje energicznych aktywnościach, takich jak wędrówki, bieganie, taniec, dynamiczna joga, czy zwiedzanie. Idealne oferty to:
⛰️ Kenia: Safari i wędrówki po parkach narodowych, które oferują aktywne formy wypoczynku.
⛰️ Peru: Wędrówki po Andach, zwiedzanie Machu Picchu i aktywne formy wypoczynku.
🤿Australia: Aktywności takie jak surfing, nurkowanie i zwiedzanie miast.
Do tego lekkie, pikantne potrawy, które pobudzą metabolizm. Ciężkie, tłuste i gorące potraw tylko zaburzą wewnętrzny ogień kapha. Ważna też jest ilość. Zdecydowanie mniej znaczy więcej.
Nowe doświadczenia i spontaniczne wyjścia oraz wszelka aktywności, to sposób na udany urlop dla Kapha.
Mity na temat menopauzy
Czy ⭕ menopauza ⭕ nadal jest tematem, którego się wstydzimy?
Czy współczesne pokolenie 40-50-latek, kobiet wyzwolonych, świadomych i pewnych siebie nadal postrzega menopauzę jako temat tabu?
Temat, którego się nie porusza na babskich spotkaniach czy letnich grillach z przyjaciółmi.
Jako biohakerka zdrowego życia i inspiratorka zmian postanowiłam się z tym zmierzyć.
Jak wynika z badania „Global views on menopause” z 2022 roku, przeprowadzonego w 33 krajach, w tym także w Polsce, jest to nadal najbardziej wstydliwy temat.
Tylko 53 % badanych twierdziło, że ma jakąkolwiek wiedzę na temat menopauzy, a 48% mężczyzn biorących udział w badaniu przyznało, że nie wie nic na ten temat!
W dobie AI, Internetu i ogólnej otwartości, połowa z nas nie wie nic lub niewiele o naturalnym etapie życia kobiety.
O dorastaniu czy macierzyństwie wiemy wszystko. Jesteśmy ekspertami od każdej dyscypliny sportowej, a w temacie dietetyki przebijamy sami siebie, co sezon tworząc nowe zalecenia dietetyczne. A jeśli chodzi o ten etap życia kobiety, kiedy staje ona w swój dojrzałości i mądrości, snujemy domysły mrucząc coś pod nosem i czerwieniąc się ze wstydu w obawie, żeby nikt nas nie usłyszał.
A ja mówię: MENOPAUZA TO NIE WYROK!
To jeden z piękniejszych momentów życia kobiety, kiedy wypełniona doświadczeniem życiowym i życiową mądrością może sięgnąć do swojej duszy, do swoich najcenniejszych zasobów i czerpać stamtąd radość, lekkość i chęć rozwoju.
To womeNOpauza!
W świecie krąży wiele mitów na temat menopauzy.
Są jak bajki powtarzane z ust do ust z obawą, że mogą się ziścić.
Rozprawię się z nimi jeden po drugim.
𝗠𝗶𝘁 𝟭 – 𝗸𝗼𝗻𝗶𝗲𝗰 𝗸𝗼𝗯𝗶𝗲𝗰𝗼𝘀́𝗰𝗶.
Społeczeństwo faworyzuje młodość i piękno. Mam wrażenie, że ostatnio nawet bardziej. W mediach i na ulicach widać naciągnięte, bezzmarszczkowe twarze, karykaturalnie duże usta, biusty i pupy. To nikogo nie zawstydza. Czasem oburza, ale zdecydowanie nie zawstydza.
Za to naturalnie starzejąca się kobieta bywa przedmiotem oceny i to niekoniecznie pozytywnej.
A przecież menopauza nie oznacza utraty kobiecości. Kobieta nadal jest piękna, pełna zmysłowości i seksapilu. I jeśli ma odwagę to jest tego świadoma, co czyni ją jeszcze piękniejszą.
Faktem jest, że w wyniku zmian hormonalnych może obniżyć się jej libido, ale przecież nie zanika!
Poza tym fakt, że mężczyzna łyka niebieską tabletkę, żeby stanąć na wysokości zadania nie jest niczym nadzwyczajnym. To temat wielu rozmów, żartów, a nawet reklam telewizyjnych.
Więc dlaczego problemy z erekcją u mężczyzn są inspiracją dla twórców reklam i koncernów farmaceutycznych, a obniżona chęć na seks u kobiety jest tematem zakazanym, pomijanym lub wywołującym zażenowanie?
𝗠𝗶𝘁 𝟮 – 𝗺𝗲𝗻𝗼𝗽𝗮𝘂𝘇𝗮 𝘁𝗼 𝗰𝗵𝗼𝗿𝗼𝗯𝗮.
Menopauza tak jak dojrzewanie, menstruacja czy wchodzenie w dorosłość jest naturalnym i nieuniknionym etapem życia kobiety. Związany jest on ze zmianami hormonalnymi, z odczuciami ciała i umysłu, z postrzeganiem siebie i swojej roli w społeczeństwie, ale zdecydowanie nie jest chorobą!
Im szybciej zaakceptujemy fakt, że każda z nas doświadczy menopauzy tył łagodniej przejdziemy ten okres.
Już od starożytności kobiety były postrzegane przez pryzmat ich zdolności rozrodczych, a menopauza mogła być wtedy traktowana jako koniec ich użyteczności. W średniowieczu kobiety w tym okresie postrzegane były jako „czarownice” z powodu objawów menopauzy. Ale czy naprawdę chcemy ciągle tkwić w ciemnogrodzie?
𝗠𝗶𝘁 𝟯 – 𝗺𝗲𝗻𝗼𝗽𝗮𝘂𝘇𝗮 𝘁𝗼 𝗽𝗿𝗼𝗯𝗹𝗲𝗺 𝗸𝗼𝗯𝗶𝗲𝘁 𝘀𝘁𝗮𝗿𝘀𝘇𝘆𝗰𝗵.
W wieku ok 45-50 lat zaczynają się zmiany hormonalne głównie spowodowane spadkiem produkcji estrogenu czy progesteronu. Ale zdarza się, że już w wieku 35-40 lat kobiety doświadczają tzw. „wczesnej menopauzy”.
Czy to oznacza, że są stare?
Co to znaczy, że ktoś jest stary?
Od jakiego momentu życia możemy kogoś nazwać starcem?
I kto wyznacza normy?
𝗠𝗶𝘁 𝟰 – 𝗺𝗲𝗻𝗼𝗽𝗮𝘂𝘇𝗮 𝘁𝗼 𝘂𝗱𝗲𝗿𝘇𝗲𝗻𝗶𝗮 𝗴𝗼𝗿𝗮̨𝗰𝗮.
Otóż tylko ok. 1/3 kobiet doświadcza uderzeń gorąca w wieku okołomenopauzalnym.
Zgodnie z ajurwedyjskim podejściem do zdrowia ten objaw wynika z zaburzeń doszy pitta. Ale może się zdarzyć ( i zdarza się bardzo często ), że w okresie okołomenopauzalnym zdecydowanie bardziej zaburza nam się dosza vatta i wtedy pojawiają się lęki, niepokoje, depresja, wahania nastroju. To jest ten czas kiedy doświadczamy wypalenia zawodowego, uczucia pustki i braku celu w życiu prywatnym. To wszystko są objawy menopauzalne. I warto je sobie uświadomić i zaopiekować się sobą.
𝗠𝗶𝘁 𝟱 – 𝗺𝗲𝗻𝗼𝗽𝗮𝘂𝘇𝗮 𝘄𝗶𝗮̨𝘇̇𝗲 𝘀𝗶𝗲̨ 𝘇 𝗻𝗮𝗱𝘄𝗮𝗴𝗮̨.
I tak i nie. Zmiany hormonalne mogą wpływać na metabolizm, ale to zdrowa dieta i utrzymanie aktywności fizycznej są kluczowe w walce z nadwagą lub w utrzymaniu prawidłowej wagi. Oczywiście najłatwiej, zajadając się kolejnym ciastkiem, zrzucić winę na menopauzę. Ale nie tędy droga.
Czas wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje zdrowie i przestać szukać winnych na zewnątrz!
Z wiekiem tracimy masę mięśniową i proces ten zaczyna się już od ok. 25 roku życia. Dlatego tak ważne jest utrzymanie aktywności fizycznej. Niestety codzienne obowiązki i rozleniwienie powodują, że często nasza aktywność ogranicza się do przejścia z domu do samochodu i z samochodu do pracy.
Inną przyczyną utraty masy mięśniowej jest stan zapalny organizmu, który jest wynikiem niewłaściwej diety i dużej ilości toksyn w ciele.
Prawidłowa dieta, ruch i regularne oczyszczanie ciała z toksyn zapewnią nam satysfakcjonującą wagę nawet mimo menopauzy.
𝗠𝗶𝘁 𝟲 – 𝗯𝗲𝘇𝘀𝗲𝗻𝗻𝗼𝘀́𝗰́ 𝘄 𝗺𝗲𝗻𝗼𝗽𝗮𝘂𝘇𝗶𝗲 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝗻𝗶𝗲𝘂𝗻𝗶𝗸𝗻𝗶𝗼𝗻𝗮 𝗶 𝘄𝘆𝗻𝗶𝗸𝗮 𝘇𝗲 𝘇𝗺𝗶𝗮𝗻 𝗵𝗼𝗿𝗺𝗼𝗻𝗮𝗹𝗻𝘆𝗰𝗵.
Bezsenność jest często wynikiem stresu, depresji czy przemęczenia. A to z kolei powiązane jest z naszym stylem życia i dietą.
Czy wiesz, że nieregularne wypróżnianie lub zaparcia ( ups, kolejne wstydliwe tematy! ) mogą powodować problemy ze snem?
Więc może to nie menopauza, a niewłaściwe nawyki życiowe i żywieniowe wywołują te problemy?
Istnieje mnóstwo skutecznych biohacków na radzenie sobie z bezsennością i nie są to tylko leki nasenne. Warto sięgnąć po medytację, techniki oddechowe, które pomogą w problemach emocjonalnych, uspokoją głowę i pomogą zdrowo się wyspać. A zdrowy sen to piękna, wypoczęta twarz 😀



Energia liczb i harmonia ciała - ajurweda i numerologia w jednym
Jak wiesz, ajurweda to staroindyjski system medycyny i filozofii, który opiera się na równowadze pomiędzy ciałem, umysłem i duszą.
Zgodnie z ajurwedyjską wiedzą wszystko w naturze zbudowane jest z 5 żywiołów:
🌀przestrzeni,
🌬️powietrza,
🔥ognia,
🌍ziemi
💧wody.
Te 5 żywiołów odpowiadają za różne aspekty naszego zdrowia i osobowości.
I przejawiają się jako 3 dosze:
𝙑𝙖𝙩𝙖 – związana z wszelkim ruchem, oddychaniem czy nerwowością i lękiem
𝙋𝙞𝙩𝙩𝙖 – związana z trawieniem i metabolizmem, ale także inteligencją i gniewem
𝙆𝙖𝙥𝙝𝙖 – związana z odpornością, wzrostem, stabilnością, spokojem i przywiązaniem.
Czy te jakości można połączyć z liczbami?
Analizy numerologiczne pomagają nam zrozumieć jakie liczby dominują w naszym życiu i jak na nie wpływają.
𝗖𝘇𝘆 𝗺𝗼𝘇̇𝗻𝗮 𝘇𝗮𝘁𝗲𝗺 𝗽𝗼ł𝗮̨𝗰𝘇𝘆𝗰́ 𝗻𝘂𝗺𝗲𝗿𝗼𝗹𝗼𝗴𝗶𝗲̨ 𝗶 𝗮𝗷𝘂𝗿𝘄𝗲𝗱𝗲̨?
Ostatnio często korzystam z porad mojej numerologicznej przewodniczki – 𝗞𝗮𝘀𝗶 𝗠𝗮𝘁𝗵𝗶𝘀 https://numerologiasukcesu.pl/
I słuchając jej wykładu postanowiłam poszukać części wspólnych.
Odkryłam, że połączenie ajurwedy i numerologii może dostarczyć nam ciekawych wskazówek dotyczących naszego zdrowia i i indywidualności.
Słuchając Kasi zauważyłam, że pewne liczby, a tym samym osoby urodzone w określonych dniach, mogą mieć większą skłonność do określonych dolegliwości i zachowań, właściwych ajurwedyjskim doszom.
Data urodzenia jest kluczowym aspektem naszej tożsamości. To moment, w którym rozpoczynamy naszą „podróż życia”.
Energia i wibracje obecne w tym dniu mają wpływ na nasze cechy charakteru, predyspozycje oraz wyzwania jakie mogą nas spotkać.
Postanowiłam to sprawdzić na sobie.
Urodziłam się 9 marca 1974 roku.
Dzień urodzenia : 𝟗
Zgodnie z opisem Kasi, dziewiątka to liczba związana z wiedzą, mądrością i spójnością. „Ja” jako idealny przykład dla innych. To przejawia się jako ajurwedyjska pitta. Do tego dochodzi uczuciowość i empatia. Ale kiedy pojawia się zaburzenie pitta, może dojść do tego, że pitta za bardzo będzie się przejmowała opinią innych lub zatraci się w byciu doskonałą.
Miesiąc urodzenia: 𝟑
Trójka to kreacja, ekspresja i pełnia energii. To wyrażanie siebie. Trójka związana jest z dźwiękiem. A to nasza ajurwedyjska vata. Kiedy jest zaburzona pojawia się nadwrażliwość emocjonalna, nadmiernie aktywny umysł, nerwy lub depresja. Czyli vata w pełnej krasie!
Data urodzeniowa: 𝟔
Szóstka to harmonia, równowaga, wizja, ale też perfekcjonizm i dążenie ku doskonałości. To wibracja związana z pięknem, a w ajurwedzie to typowe dla naszej gorącej pitta.
Ja jestem pitta- vata, więc wszystko się zgadza.
Postanowiłam poszperać bardziej i zbadać te relacje dla innych liczb.
I okazało się, że 𝐝𝐰𝐨́𝐣𝐤𝐚 to czarująca i spokojna istota, która świetnie sprawdza się w pracy zespołowej. Wyrozumiała, sympatyczna, pełna ciepłych uczuć. Unika konfliktów i kłótni ( już Ci coś świta? ). Dąży do stabilności i harmonii. Potrzebuje czasu na podjęcie decyzji.
Dla mnie to opis zrównoważonej kapha w czystej formie.
Idźmy dalej.
𝐂𝐳𝐰𝐨́𝐫𝐤𝐚 – budowanie i tworzenie stabilności, to typowe cechy kapha. To liczba związana z porządkiem i praktycznym podejściem do życia – to z kolei cechy pitta. Są to osoby odpowiedzialne, dokładne i zdyscyplinowane. Mają zdolności organizacyjne.
Ajurweda opisuje typ pitta- kapha jako osoby osiągające sukcesy życiowe łączące stabilność ze zdolnością do przystosowania się. Ciemna strona tej mieszanki to arogancja i zbytnia pewność siebie, pewna „sztywność” wynikająca z poczucie bycia lepszym i nadwaga.
𝐏𝐢𝐚̨𝐭𝐤𝐚 to urodzona vata, która potrzebuje wolności, zmiany i przygody. Ona chce poznać wszystko – każdy aspekt życia. Z tego powodu może popaść w chaos i potrzebuje samodyscypliny, czyli naszej ajurwedyjskiej dincarja ( rutyny codziennej ), by stres i problemy z nerwowością nie doprowadziły jej na skraj szaleństwa czy lęku.
𝐎́𝐬𝐞𝐦𝐤𝐚 to obfitość i władza. Brak poczucia obfitości sprawia, że traci panowanie nad życiem. A kto lubi trzymać kontrolę nad wszystkim? To przejaw zaburzonej kapha – pitta.
Ta zabawa w poszukiwanie ajurwedy w numerologii dała mi pewność, że 𝐚𝐣𝐮𝐫𝐰𝐞𝐝𝐚 𝐭𝐨 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐞. 𝐓𝐨 𝐜𝐨𝐝𝐳𝐢𝐞𝐧𝐧𝐨𝐬́𝐜́. 𝐓𝐨 𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳𝐚 𝐨 𝐧𝐚𝐬, naszych predyspozycjach, możliwościach i słabościach.
𝐓𝐨 𝐦𝐚𝐭𝐤𝐚 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐜𝐡 𝐧𝐚𝐮𝐤. Łączenie jej z innymi naukami daje nam lepszy wgląd w siebie. A na tym polega zdrowe życie – na poznaniu siebie i podążaniu tą drogą do równowagi.
A jeśli chcesz wiedzieć więcej o liczbach, o ich wpływie na Twoje życie, zdrowie, finanse i partnerstwa, to zapraszam Cię na bezpłatne spotkanie z Kasią Mathis – przewodniczką po świecie liczb.
https://subscribepage.io/numerologiasukcesu
Ajurweda - dynamiczna równowaga w ciele i umyśle
Ajurweda, to starożytna medycyna indyjska, która opiera się na zrozumieniu pięciu żywiołów i trzech dosz, które stanowią podstawę równowagi w naszym organizmie. Wiele z tego już wiesz, ale pozwól mi przybliżyć te koncepcje jeszcze raz i opisać, jak wpływają one na nasze zdrowie i samopoczucie.
Pięć żywiołów w ajurwedzie
1. Przestrzeń (Eter): To pierwszy żywioł, symbolizujący przestrzeń, pustkę i nieskończoność. Jest abstrakcyjny, ale obecny we wszystkim. W naszym ciele odpowiada za przewodzenie informacji i energii.
2. Powietrze: To ruch, dynamika i energia. W organizmie jest reprezentowane przez doszę vata. Vata jest związana z ruchem, komunikacją, oddychaniem i układem nerwowym.
3. Ogień: symbolizuje przemianę, ciepło i trawienie. Dosza pitta jest związana z ogniem. Odpowiada za metabolizm, trawienie, inteligencję i emocje.
4. Woda: Woda to płynność, wilgoć i łączność. Dosza kapha jest związana z wodą. Odpowiada za struktury ciała, nawilżenie, odporność i stabilność.
5. Ziemia: symbolizuje stabilność, strukturę i materię. W organizmie jest reprezentowana przez kaphę. Kapha dba o kości, tkanki, skórę i odporność.
Trzy dosze, w ciele są ze sobą bardzo ściśle powiązane i wszystkie działają razem. Kiedy wydaje Ci się, że pracujesz nad jedną z nich, pozostałe również dają o sobie znać. Jak to możliwe? Jeśli jesz pikantne chili, gorąca pitta idzie w górę, a tymczasem zimna vata i kapha – idą w dół. Wypicie zimnej wody obniży pitta, ale podniesie vata i kapha. Oznacza to, że równoważenie dosz polega na utrzymywaniu pewnej dynamicznej równowagi, gdyż zmiany i trwałość muszą się przeplatać i proces ten jest nieustanny i płynny.
Ajurweda opisuje pewne trwałe właściwości istniejące w naturze i są one źródłem wszystkich cech charakterystycznych, które wiążemy z typami ciała.
Dosza vata jest:
– zimna – sprawia, że dłonie i stopy są zimne, nie znosi zimnego klimatu;
– ruchliwa – wpływa na dobre lub złe krążenie w zależności od tego jak dobrze jest zrównoważona. Nadciśnienie wiąże się z nadmiarem vata, podobnie jak arytmia, skurcze mięśni i bóle kręgosłupa. Nerwowe, gniewne spojrzenie to brak równowagi vata;
– szybka – prowadzi do takich zdolności jak szybkość przyswajania nowych informacji, które są równie szybko zapominane, bogata wyobraźnia i przerażające sny, niespokojna aktywność, impulsywność, zmiany nastrojów, rozbieganie, roztrzepane myśli czy gadatliwość;
– sucha – sucha skóra, suche matowe włosy, matowe oczy, umiarkowana potliwość, łatwo pękająca i podatna na łuszczycę lub egzemę skóra;
– szorstka – szorstka skóra i włosy.
Dosza pitta jest:
– gorąca – wyrażająca się gorącą, zaczerwienioną skórą i różnego rodzaju stanami zapalnymi, nadaktywnością metabolizmu, uczuciem pieczenia w żołądku, wątrobie, jelitach;
– ostra – sprawia, że umysł jest bystry, a sposób mówienia ostry, powoduje nadmierne zakwaszenie organizmu i nadkwasotę żołądka;
– wilgotna – co wyraża się nadmierną potliwością, gorące, wilgotne dłonie są charakterystyczne dla osób typu pitta. Osoby o tym typie mają awersję do wilgotnego, gorącego klimatu;
– o kwaśnym zapachu – przy nadmiarze cech pitta powoduje to niemiły zapach z ust, kwaśny zapach potu, moczu i kału.
Dosza kapha jest:
– ciężka – każde poważne zaburzenie sugeruje brak równowagi kapha – nadwaga, ciężkie trawienie, dręczący rodzaj depresji;
– słodka – prowadzi do nadwagi i cukrzycy;
– trwała – czyni typ kapha opanowanym i zamkniętym w sobie, procesy w organizmie nie sięgają skrajności. Stała natura typu kapha nie potrzebuje zewnętrznego pobudzenia jak vata czy pitta; ich ciała nie reagują na zmiany, które wytrąciłyby inne dosze z równowagi;
– miękka – prowadzi do takich cech jak miękka skóra, łagodny sposób zachowania, łagodne spojrzenie, uprzejmy sposób bycia;
– powolna – wyraża się w powolnych, miękkich ruchach powiązanych z powolną mową i rozważnym myśleniem.
Sucha, gorąca i ciężka to trzy wyraźne wskaźniki dosz. Gdy coś staje się suche – wzrasta vata, czy jest to suchy klimat, suchy wiatr jesienny czy suche pożywienie ( prażona kukurydza, krakersy czy suszone owoce ). Wszystko co gorące zwiększa pitta. Gorący letni dzień, gorąca kąpiel czy „gorące” emocje, jak gniew czy pożądanie. Jeśli masz uczucie palenia gdziekolwiek w organizmie ( czy to żołądek, jelita czy odbyt ) lub pojawia się stan zapalny skóry – to znak, że wzrasta pitta. Nie jest ona tak delikatna i przenikliwa jak vata – jest agresywna i ostra! Wszystko co staje się ciężkie – wzmaga kapha. Przybieranie na wadze, uczucie ciężaru wewnątrz albo ciężki, przeładowany obowiązkami dzień powodują wzrost doszy kapha. Jeśli masz ciężki sen i budzisz się oszołomiona zamiast lekka i odświeżona, prawdopodobnie trzeba za to obwiniać nadmiar kapha. To ona ze wszystkich dosz jest najbardziej stała.
Dążenie do równowagi między tymi trzema doszami jest kluczem do zdrowia i harmonii. Poznając swoją dominującą doszę, możemy dostosować dietę, styl życia i praktyki ajurwedyjskie, aby wspierać naturalną równowagę organizmu. Pamiętaj, że każda dosza ma swoje zalety i wady, a harmonijne połączenie ich jest kluczem do dobrego samopoczucia.
Idąc przez życie i świat każdego dnia musimy równoważyć gorące i zimne, ciężkie i lekkie, szorstkie i gładkie. Według ajurwedy jesteśmy zrównoważonym środowiskiem dokładnie dopasowanym do tego co na zewnątrz. Dobrze jest mieć świadomość tego i umieć tak balansować w dynamicznym świecie zmian by zachować zdrowie, a jednocześnie radość z życia.
Jeśli ciekawi Cię ten proces, ta zabawa z naturą w utrzymanie balansu, chcesz doświadczać na sobie tych zmian i procesów – zapraszam Cię do wspólnej podróży.



Guny - jakości, które odpowiadają za nasz umysł
Dziś chciałabym Ci opowiedzieć o dwóch fundamentalnych koncepcjach w ajurwedzie: o doszy i gunach. To właśnie one stanowią klucz do zrozumienia naszego ciała, umysłu i ducha.
Dosze to trzy podstawowe energie lub bioenergetyczne siły w naszym organizmie, nazywają się Vata, Pitta i Kapha ( pewnie już o nich słyszałaś, bo wspominałam o tym na moim webinarze ).
Vata to energia ruchu i przestrzeni. Jest związana z powietrzem i eterem. Jeśli masz tendencję do niepokoju, suchości skóry i nieregularności i to zarówno w odniesieniu do wypróżnień jak i codziennych nawyków, to może być Twoja dominująca dosza.
Pitta to energia ognia i wody. Odpowiada za procesy trawienne, metabolizm i inteligencję. Jeśli jesteś ambitna, zdecydowana, a czasem zbyt krytyczna, to może Pitta jest Twoją przeważającą doszą.
Kapha z kolei, to energia ziemi i wody. Jest związana ze stabilnością, wzrostem i spokojem. Jeśli jesteś z natury osobą bardzo spokojną, troskliwą, masz tendencję do przybierania na wadze, to znak, że w Twoim organizmie może dominować Kapha.
Guny to trzy jakości, które wpływają na nasze zachowanie i zdrowie. To sattva, rajas i tamas.
Sattwa to czystość, harmonia i spokój. Wybierając sattwiczne jedzenie, czyli świeże owoce, warzywa wspierasz swoją równowagę.
-Rajas to energia ruchu, pasji i działania. Nadmiar rajas może prowadzić do nadmiernego stresu i napięcia.
Tamas to ciemność, inercja i zastoje. Tamas może prowadzić do lenistwa i braku energii.
Jak wykorzystać te pojęcia w codziennym życiu?
Zrozum swoje dosze. Obserwuj swoje ciało i emocje. Jakie dosze dominują u Ciebie? Dostosuj swoją dietę i styl życia do swojej konstytucji.
Wybieraj sattwiczne jedzenie. Świeże, organiczne, pełne życia. Unikaj przetworzonej żywności.
Zrównoważ guny. Staraj się zachować równowagę między rajasem a tamasem. Ćwicz jogę, medytuj, dbaj o spokój umysłu.
Pamiętaj, że ajurweda to nie tylko nauka o zdrowiu, ale także o harmonii z naturą i samym sobą. Niech te wiosenne dni będą dla Ciebie czasem odkrywania i pielęgnowania tej harmonii.
Tarczyca, poważna sprawa
Tarczyca jest gruczołem dokrewnym, czyli narządem produkującym hormony. Układ hormonalny ściśle współdziała z układem nerwowym. Ponieważ układ nerwowy jest przede wszystkim związany z doszą vata ( odpowiedzialną za wszelki ruch w ciele ), większość funkcji hormonalnych powiązana jest z vata,
Z kolei pitta związana jest głównie ze zmianami metabolicznymi i kontrolą ciała, dlatego też gruczoły dokrewne i hormony, które bezpośrednio kontrolują metabolizm połączone są z pitta.
Każdy proces, który zachodzi w ciele przebiega przy współudziale hormonów. Przysadka mózgowa nazywana jest mózgiem układu hormonalnego. Działa ona w ten sposób, że otrzymuje informacje z mózgu oraz wielu innych gruczołów dokrewnych. Zarówno vata jak i pitta pomagają kontrolować przysadkę. Przedwzgórze wysyła do przysadki sygnał ( TRH ), że organizm potrzebuje hormonów tarczycy. Wówczas przysadka „wydaje polecenie” tarczycy ( przez hormon TSH ) i tarczyca uruchamia produkcję hormonów ( T1, T2, T3 i T4 ). Jeśli tarczyca produkuje za mało hormonów wówczas mamy do czynienia z niedoczynnością tarczycy.
Tarczyca jest bardzo wrażliwa na stres. A dla prawidłowej pracy tarczycy stresogenne są wszelkie toksyny zalegające w ciele, intensywny styl życia, w tym ciągła praca i działanie, osiąganie wyznaczonych celów kosztem własnego zdrowia i wolnego czasu, perfekcjonizm, ale także niezdrowa dieta oraz mała aktywność fizyczna.
W naszym ciele każda komórka posiada receptory hormonów tarczycy, co oznacza, że absolutnie każda komórka ich potrzebuje. Są one jak włączniki metabolizmu komórkowego; stymulują komórki do aktywności metabolicznej, czyli są nam potrzebne do:
– trawienia białek, węglowodanów i tłuszczy
– odpowiedniego nawodnienia organizmu
– prawidłowej absorbcji niezbędnych składników odżywczych
– przekształcenia składników odżywczych w energię.
Metabolizm jest podstawową funkcją organizmu.
Silny układ pokarmowy pobiera składniki odżywcze z jedzenia, napędza działanie, buduje i naprawia Twoje ciało, usuwa z niego toksyny ( ama ) i napełnia energią Twój mózg. Słabe trawienie skutkuje gromadzeniem się toksyn i zapaleniem tkanek w całym ciele. Bez wahania możemy uznać, że słabe trawienie to początek wszelkich chorób przewlekłych.
Według ajurwedy hormon tarczycy jest rodzajem ognia trawiennego, czyli metabolizmem.
W zależności od objawów jakie Ci doskwierają należy zadbać o zbalansowanie doszy vata, pitta lub kapha. A najlepiej zacząć od oczyszczania organizmu z zalegających toksyn.
Kiedy tarczyca produkuje mniejszą ilość hormonów, komórki w ciele nie otrzymują wystarczającej stymulacji by utrzymać procesy metaboliczne na właściwym poziomie. A to oznacza po prostu spowolnienie metabolizmu.
Najbardziej rzucającym się w oczy symptomem spowolnienia metabolizmu jest wzrost masy ciała. Ponieważ składniki odżywcze nie są wystarczająco dobrze absorbowane pojawiają się ich niedobory w różnych narządach i tkankach, co prowadzi do ich osłabienia ( objawia się to jako wypadanie włosów, zaburzenia koncentracji i pamięci, bóle mięśniowo- stawowe, osłabione libido). Zaburza się gospodarka węglowodanowa, co natychmiast odczuwa mózg, który do prawidłowej pracy potrzebuje glukozy. Kiedy nasz mózg nie jest dobrze odżywiony pojawiają się problemy z układem nerwowym ( problemy z koncentracją, ze snem, wahania nastrojów, nerwowość, rozdrażnienie, drżenie rąk ). A jak zapewne pamiętasz z początku tej wiadomości – układ nerwowy ściśle współdziała z układem hormonalnym, co oznacza, że problemy z układem nerwowym wywołują dalsze zaburzenia w układzie hormonalnym i …. koło się zamyka.
Do tego dochodzą zaburzenia gospodarki lipidowej. Pojawia się suchość włosów i skóry, zaparcia.
Z drugiej strony w wyniku zaburzeń woda zatrzymuje się w organizmie w niewłaściwych miejscach i pojawiają się obrzęki kończyn i twarzy. Czujesz się zmęczona, ociężała i osłabiona.
Co możesz zrobić natychmiast, aby poprawić swój stan zdrowia?
Zacznij od picia ciepłej wody i ciepłego jedzenia. Zrezygnuj z tego co zimne. Do codziennego menu włącz ciepłe, lekkie posiłki z dodatkiem ziół wspierających trawienie ( np. kumin, kurkuma, asafetyda, kolendra, koper ).
Wprowadź nawet 15 minutową aktywność fizyczną do swojej rutyny codziennej.
Polecam jogę hormonalną, która wspiera ciało i umysł, wzmacnia kości i tkankę mięśniową, poprawia elastyczność ruchu, pobudza produkcję hormonów i zapobiega chorobom spowodowanym ich spadkiem, pomaga zwalczyć stres, bezsenność, rozbudza energię, poprawia kondycję i samopoczucie.
Zrezygnuj z palenia papierosów, picia kawy, herbaty i alkoholu.
Stosuj automasaż olejem sezamowym, gdy masz problemy z wiecznym odczuwaniem zimna i suchą skórą lub olejem kokosowym, gdy dokuczają Ci uderzenia gorąca.
Stosuj szorowanie ciała na sucho ( garshana ), dzięki temu:
– usuniesz martwy naskórek i Twoje ciało w łatwiejszy sposób będzie mogło usunąć toksyny
– pobudzisz układ limfatyczny znajdujący się pod skórą. Masuj się w kierunku serca, codziennie rano, zgodnie z przebiegiem naczyń limfatycznych. Kiedy limfa się ruszy, zmniejszy się płynna zawartość komórek tłuszczowych, a skóra będzie gładsza.
Na dziś wystarczy. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, szczególnie gdy masz własne problemy i nie wiesz jak sobie z nimi poradzić – napisz do mnie.
Podziel się ze mną swoją opinią na temat tego co piszę. Czy uważasz to za wartościowe? A może potrzebujesz czegoś więcej? Albo jakiś temat zdrowia ciekawi Cię szczególnie?

Poznaj opinie klientek
Luiza prowadzi zajęcia w cudowny sposób...
Miałam okazję uczestniczyć w weekendzie z ajurwedą, które organizowała w pięknym miejscu- „Krainie Szeptów”. W ciągu trzech dni uczestniczki uczyły się jak stosować zioła i przyprawy, żeby wydobyć to, co najlepsze dla zdrowia i smaku z ajurwedyjskich potraw. Wyjechałyśmy z głowami pełnymi przepisów, ale także w poczuciu pewnego kulinarnego przełomu. Mieszanki przypraw, które nauczyłam się robić wciąż często stosuję w mojej kuchni.
Podczas weekendu z ajurwedą Luiza prowadziła także zajęcia z technik oddechowych i relaksacyjnych oraz z neurografiki. Czułam się wspaniale zaopiekowana i wypoczęta.
Luiza przekazuje swoją ogromną wiedzę w bardzo przystępny sposób oraz jest kompletnie zaangażowana w to, co robi. Już nie mogę się doczekać kolejnych warsztatów, które poprowadzi! Polecam z całego serca.